Takie są skutki rosyjskiej okupacji Czarnobylskiej Strefy Wykluczenia. Kilka dni temu doszło tam do nieszczęśliwego wypadku – jeden z koni Przewalskiego nadepnął na minę. Zwierzę nie przeżyło.
O wydarzeniu poinformowała ukraińska straż graniczna. Jak podała, jeden z jej funkcjonariuszy usłyszał wybuch miny. Podczas kontroli obszaru Czarnobylskiego Radiacyjno-Ekologicznego Rezerwatu Biosfery przy użyciu drona, na terenie, na którym stacjonowało rosyjskie wojsko, odnaleziono martwe zwierzę.
O całym zdarzeniu poinformowano odpowiednie służby.
Przypomnijmy, że koń Przewalskiego to gatunek, który w środowisku naturalnym został wytępiony przez człowieka. Obecnie w międzynarodowej czerwonej księdze gatunków zagrożonych posiada status “na skraju wyginięcia”. I właśnie ten gatunek stał się symbolem odrodzenia przyrody w miejscu katastrofy spowodowanej przez człowieka.
Gatunek ten został sprowadzony do Zony w 1998 r. z rezerwatu doświadczalnego Askania Nowa. Była to jedyna wolno żyjąca populacja koni Przewalskiego, która wtedy liczyła 20 osobników. Według ostatnich obliczeń liczba ta wzrosła do 120-150 sztuk.
Konie Przewalskiego osiągają wysokość w kłębie do 145 centymetrów, a długość do 2 metrów. Ważą do 350 kilogramów i żyją średnio około 25 lat.