Na terenie Czarnobylskiej Strefy Wykluczenia potwierdzono pierwsze przypadki skrzyżowania dzikiego konia Przewalskiego z koniem domowym – informują naukowcy z Czarnobylskiego Radiacyjno-Ekologicznego Rezerwatu Biosfery.
Choć dzikim ogierom udawało się opuszczać teren rezerwatu i nawiązywać kontakt z klaczami koni domowych, do tej pory nie odnotowano żadnej potwierdzonej hybrydy.
Sytuacja uległa zmianie, gdy przed wybuchem wojny z lokalnego leśnictwa uciekła jedna klacz, która stworzyła harem z dzikim koniem Przewalskiego. Para osiedliła się w rejonie wsi Steczanka.
– W 2025 roku zaczęto rejestrować poszczególne mieszańce w grupie młodych samców w pobliżu wsi Zapillia. Konie te wyraźnie różnią się mniejszymi zębami i szczękami. Hybrydy nie posiadają białych plam na nosie. Jeden z ogierków już stworzył parę, która w ubiegłym roku doczekała się potomstwa. Klacz jest w tym roku ponownie w ciąży i wkrótce pojawi się kolejne hybrydowe potomstwo – informuje Serhij Żyła z Czarnobylskiego Radiacyjno-Ekologicznego Rezerwatu Biosfery.
Naukowiec zaznacza, że hybrydyzacja jest zjawiskiem niepożądanym, ponieważ zagraża czystości genetycznej koni Przewalskiego. Problem ten dotyczy nie tylko czarnobylskiego rezerwatu, ale także Chin i Mongolii, gdzie konie Przewalskiego zostały ponownie wprowadzone na wolność.
Serhij Żyła dodaje, że aby ograniczyć krzyżowanie się koni, można je oddzielać od dzikich stad, umieszczać w osobnych zagrodach oraz organizować ich utrzymanie. Jest to jednak trudne nie tylko ze względu na temperament i siłę ogierów, ale także z uwagi na przepisy prawne i status ochrony gatunku.