Licznik Geigera

Impulsy

Prypeć i Czarnobyl / Fot. Tomasz Róg
Prypeć i Czarnobyl / Fot. Tomasz Róg

Pierwsze zdanie i od razu dopadł mnie stres. Czuję się jak pierwszego dnia w pracy. Jak się przedstawić? O czym opowiedzieć? Jak zachęcić do lektury?

Napiszę więc o początkach mojej fascynacji. Można być pasjonatem muzyki operowej, można z pełnym poświęceniem grać w „League of Legends”, można zbierać znaczki, a ja zbieram informacje i emocje dotyczące Czarnobyla.

A jak to się zaczęło? Przez wiele lat mojego życia ta groźnie brzmiąca nazwa ukraińskiego miasteczka najczęściej tylko raz w roku docierała do moich uszu wraz z takimi słowami „elektrownia”, „atom”, „wybuch”, „skażenie”. Co się za tymi frazami kryło? Nie bardzo wiedziałem.

Po raz pierwszy na poważnie zainteresowałem się tematyką czarnobylską w 2006 r. „Zmusiła” mnie do tego moja praca. Pracowałem w redakcji informacyjnej radia RMF FM, a radio z okazji 20. rocznicy awarii w Czarnobylu przygotowało specjalny program.

Do litewskiego miasta Ignalino, gdzie znajduje się bliźniacza w stosunku do Czarnobyla elektrownia jądrowa, pojechał wóz satelitarny RMF FM z Mają Dutkiewicz, Michałem Kowalewskim i Grzegorzem Jasińskim (doktorem fizyki!) na pokładzie. Sam Czarnobyl odwiedził wtedy warszawski reporter radia Krzysztof Zasada.

Przez dwa dni moja praca koncentrowała się na przekazywaniu internautom – czytelnikom strony www.rmf.fm – wszelkich informacji i ciekawostek, które zdobywali na miejscu dziennikarze radia. To był impuls numer 1.

Drugim impulsem, był wyemitowany premierowo w dniu 20. rocznicy awarii film dokumentalny „Bitwa o Czarnobyl”, który wyprodukowała stacja Discovery.

Impulsem numer trzy były zajęcia na studiach rosjoznawczych na Uniwersytecie Jagiellońskim. To jednak nie lektura rosyjskich publikacji a lektorat z języka angielskiego o kolejny krok przybliżył mnie do Czarnobyla. Na jednych moja grupa oglądała zdjęcia z Zony, które na stronie internetowej www.kiddofspeed.com prezentowała Ukrainka Elena Filatowa.

Ale tym najważniejszym impulsem była wizyta w Zonie we wrześniu 2009 r. Przez zupełny przypadek głównym przewodnikiem mojej grupy był Aleksander Sirota, były mieszkaniec Prypeci, współtwórca serwisu pripyat.com i nieoficjalny „mer” tego miasta. I tak to się zaczęło.

W Strefie Wykluczenia wokół Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej byłem już dwa razy (ostatni raz w kwietniu 2016 r.). W październiku odwiedzę ją po raz trzeci. I już czuję, że to nie koniec.

licznikgeigera.pl w moim zamyśle będzie zbiorem artykułów naukowych, informacji, recenzji, fotografii i wszelkich ciekawostek o tym niezwykłym miejscu na mapie Europy. Nazwa serwisu powstała na bardzo szybkim, dwuosobowym kolegium. Było pytanie, padła odpowiedź i ta dam… jest! Chodziło tu o pierwsze skojarzenie związane z Zoną. Ani – autorce pomysłu bardzo dziękuję.

Zapraszam już teraz do kolejnych odwiedzin na www.licznikgeigera.pl. Czekam również na wszelkie uwagi, rady, komentarze na Facebooku www.facebook.com/licznikgeigera.

Tomasz Róg