11,5 tysiąca hektarów – takie terytorium strefy wykluczenia spłonęło już w trwających ponad 10 dni pożarach. To bardzo wstępne szacunku Regionalnego Wschodnioeuropejskiego Centrum Monitorowania Pożarów z piątku, 10 kwietnia.
Jak informuje Państwowa Agencja Ukrainy ds. Zarządzania Strefą Wykluczenia, we wtorek, 14 kwietnia wciąż trwa walka z pożarem w centralnej części Zony. To m.in. okolice wsi Czystogołówka i Lelów. Na terenie leśnictwa korogodzkiego tli się dno lasu na powierzchni około 20 hektarów. W leśnictwie denisowickim tlą się zarośla i dno lasu na terenie zalewowym rzeki Hrezlji. Na terenie leśnictwa kotowskiego wciąż płonie dno lasu na obszarze pomiędzy miejscowościami Poliśke, Tarasy i Włodzimierzówka.
Ukraińska służba ds. sytuacji nadzwyczajnych informuje również o tlącej się ściółce na terenie leśnictw dytjatkowskiego, paryszewskiego (lewy brzeg rzeki Prypeć) i łubiańskiego.
Mamy jednak nadzieję, że skończy się farsa z doniesieniami ukraińskich służb, które – jak pewnie zauważyliście – w ostatnich dniach informowały, że pożary są, ale są pod kontrolą. Tymczasem Zona płonie już ponad 10 dni. Więc jednak nie wszystko pod kontrolą. Sprawą zainteresował się prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Czy coś to zmieni? Czy strażacy w strefie wykluczenia dostaną kolejne wsparcie? Oby tak się stało.
Bez wątpienia to największy w historii pożar Czarnobylskiej Strefy Wykluczenia, a poniesione straty w faunie, florze, a także zabytkach kultury Poleszczuków, są trudne do jakiegokolwiek oszacowania. Spłonęło lub zostało poważnie uszkodzonych co najmniej 10 wsi.
W poniedziałek, 13 kwietnia ciężki sprzęt inżynieryjny wykonał około 110 kilometrów nowych pasów przeciwpożarowych, a lotnictwo (trzy samoloty i trzy helikoptery gaśnicze) zrzuciły 538 ton wody. Z ogniem walczyło 415 osób i 98 pojazdów gaśniczych. Dziś to 500 osób i 110 pojazdów.