Licznik Geigera

Krótka historia ISU-152 w Czarnobylu

Fot. Tomasz Róg
Fot. Tomasz Róg

Tuż obok magazynu paliw, który wykorzystywała firma Novarka, stoi niezwykły pojazd – to samojezdne działo pancerne ISU-152. Dlaczego tam się znalazło? Do czego służyło w tracie likwidacji skutków awarii w elektrowni jądrowej?

Historia

Zanim spróbujemy odpowiedzieć na te pytania, najpierw trochę historii. ISU-152 jest konstrukcją z czasów II wojny światowej. Pojazd, którego fabryczne oznaczenie to „Obiekt 241”, został opracowany w 1943 r. w biurze projektowym zakładów nr 100 w Czelabińsku. Był on tam produkowany, a także w Leningradzie. Powstało łącznie około 2800 egzemplarzy.

Skrót ISU informuje o dwóch rzeczach. SU oznacza działo samobieżne (w języku rosyjskim: самоходная установка), a I oznacza, że jest to pojazd oparty na czołgu IS-1 (IS-2). Z tego czołgu zapożyczono m.in. silnik i skrzynię biegów. W późniejszym okresie montowano w nim silniki z czołgów T-54.

Główną bronią pojazdu była haubica o kalibrze 152,4 m (stąd też oznaczenie w nazwie ISU-152). Bezpośredni zasięg ognia wynosił do 3800 m, największy zmierzony około 6200 m, choć niektóre źródła podają dane nawet 13000 m. Pojazd mógł wystrzeliwać dwa-trzy pociski na minutę. Załoga mogła być cztero- lub pięcioosobowa.

ISU-152 posiadało pancerz o grubości od 20 do 90 mm. Na froncie zainstalowano płyty stalowe o grubości 60, a po modernizacji 100 mm.

Pojazdy te walczyły w trakcie II wojny światowej, m.in. w kontrofensywie we Lwowie, podczas kampanii w Prusach Wschodnich, a także w bitwie o Berlin. Żołnierze Armii Czerwonej nazywali działo „Zabójcą zwierząt”, bo było ono w stanie zniszczyć wrogie czołgi, m.in. „Tygrysy” i „Pantery”. ISU-152 sprawdzało się również przy niszczeniu budynków i bunkrów.

Po wojnie ISU-152 służyły nie tylko w Armii Czerwonej, ale także w Ludowym Wojsku Polskim, czy armiach chińskiej, czechosłowackiej, fińskiej, jugosłowiańskiej, północnokoreańskiej i rumuńskiej.

Były wykorzystywane m.in. do stłumienia powstania węgierskiego w 1956 r. Służyły skutecznie jako „odstraszacze” na snajperów ukrywających się w budynkach mieszkalnych. Często po prostu pojawienie się w pobliżu ISU-152 wystarczało mieszkańcom, aby wydać powstańców w ręce radzieckich najeźdźców.

Sowieckie ISU-152 na ulicach Budapesztu. Fot. FORTEPAN / Nagy Gyula – CC BY-SA 3.0
Sowieckie ISU-152 na ulicach Budapesztu. Fot. FORTEPAN / Nagy Gyula – CC BY-SA 3.0
Sowieckie ISU-152 na ulicach Budapesztu. Fot. FORTEPAN / Nagy Gyula – CC BY-SA 3.0
Sowieckie ISU-152 na ulicach Budapesztu. Fot. FORTEPAN / Nagy Gyula – CC BY-SA 3.0

Od lat 70. ubiegłego wieku ISU-152 zaczęły wychodzić z masowego użycia. Na chwilę odwołano je z „emerytury” w 1986 r. po awarii w elektrowni jądrowej w Czarnobylu.

Dlaczego tam trafiły?

Do walki ze skutkami awarii w czarnobylskiej elektrowni ściągnięto egzemplarze, które były na stanie 22 Gwardyjskiej Dywizji Czołgów, stacjonującej w okolicach Nowomoskowska w obwodzie dniepropietrowskim. Na Polesie dotarły co najmniej trzy, a być może cztery pojazdy. Niektóre źródła, o których pisze autor bloga wwiiafterwwii.wordpress.com, podają również dane o użyciu 11 egzemplarzy.

W strefie wykluczenia miały do wypełnienia misję, którą – upraszczając – możemy podzielić na dwie części:

  • Niszczenie ścian w elektrowni

Jak wiemy z historii, likwidatorzy próbowali zapobiec przetopieniu fundamentów reaktora. Pierwotny plan rozwiązania tego problemu polegał na przebiciu zewnętrznej ściany i instalacji systemu chłodzącego opartego na ciekłym azocie. Nie chciano, aby wykonywali to ludzie ze względu na wysoki poziom radiacji. Oczekiwano więc, że opancerzone ISU-152 podjedzie do ściany i wystrzeli pocisk przeciwpancerny, aby wybić w niej dziurę.

Jednak najpierw musiano jednak ten pomysł przetestować. Jak czytamy w książce Jewgienija Wasiliewicza Mirnowa pt. „Czarnobyl: wojna nieogłoszona”: „A w Czarnobylu marszałek Oganow trenował na piątym bloku ze swoimi asystentami w wystrzeliwaniu pocisków kumulujących. Zakładano, że w warunkach rzeczywistych będą strzelać do zniszczonego bloku. Dziura była jednak zbyt mała, aby przepchnąć przez nią rury do podania ciekłego azotu pod płytę fundamentową”. O tych próbach pisze również Grigorij Miedwiediew w „Raporcie z Czarnobyla”.

Wybita dziura rzeczywiście była zbyt mała. Ponowne strzelanie do ściany niosło za sobą spore ryzyko zawalenia większego fragmentu ściany. Pomysł odrzucono. Zamiast tego górnicy wykopali tunel pod budynkiem reaktora. A jak wiemy, ostatecznie pomysł na instalację systemu do chłodzenia płyty fundamentowej reaktora przy pomocy ciekłego azotu również porzucono.

Istnieje również wersja mówiąca o tym, że pojazdy ISU-152 miały strzelać w kierunku zniszczonego reaktora pociskami z borem dla próby wygaszenia ewentualnej reakcji łańcuchowej. Mówi się również o tym, że wystrzeliwane przez ISU-152 pociski miały trafiać w dach i górne części ścian bloku reaktorowego, aby wypełnić zniszczony reaktor gruzem.

  • Prace rozbiórkowe i inżynieryjne

ISU-152, które przyjechały do Czarnobyla, postanowiono wykorzystać inaczej. Były masywne, na gąsienicach, a burzenie budynków nie wymagało żadnej finezji. Działa były więc wykorzystywane jako tarany do szybkiej rozbiórki budynków m.in. wokół samej elektrowni, aby poszerzyć dostęp do zniszczonego reaktora. Burzeniu przeszkód sprzyjała moc silnika zapożyczonego z czołgu T-54, która wynosiła aż 520 KM.

Pojazdy ISU-152 sprawdzały się również jako ciągniki. Przy mocnym silniku, pancerzu i dodatkowej ochronie z ołowiu mogły one pracować w strefie niebezpiecznej dłużej niż sprzęt cywilny. Ponadto koszt nowoczesnego w tamtym czasie inżynieryjnego pojazdu oczyszczającego IMR-2 był znacznie wyższy niż przestarzałego działa samobieżnego.

ISU-152 podczas prac w Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia. Fot. tankist-31.livejournal.com
ISU-152 podczas prac w Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia. Fot. tankist-31.livejournal.com
ISU-152 podczas prac w Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia. Fot. tankist-31.livejournal.com
ISU-152 podczas prac w Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia. Fot. tankist-31.livejournal.com
Dalsze losy

Na archiwalnych zdjęciach, które można oglądać m.in. na stronie internetowej wwiiafterwwii.wordpress.com, uchwycono „czarnobylskie” ISU-152 o numerach bocznych 100, 129 i 130.

Pojazd z numerem 129 przez dłuższy czas stał w pobliżu zakładów Jupiter w Prypeci. Później trafił prawdopodobnie na cmentarzysko w Burakówce lub został po prostu zakopany. Pojazd o numerze 130 przez dłuższy czas stał na cmentarzysku we wsi Rosocha, a następnie został przetransportowany na Burakówkę.

ISU-152 o numerze 100 do dziś stoi w pobliżu magazynów paliwowych i produktów naftowych firmy Novarka, która budowała Nową Bezpieczną Powłokę, w odległości około dwóch kilometrów od placu widokowego na Arkadę.

Dlaczego tam stoi? Nie jest to jasne. Być może w 1986 r. miał tam awarię mechaniczną. Później został wypatroszony z wyposażenia wewnętrznego i większości elementów napędowych. Poziom promieniowania przy gąsienicach tego egzemplarza tylko nieznacznie przekracza 3 µSv/h.


Współpraca redakcyjna: Jacek Domaradzki

Źródła internetowe: wwiiafterwwii.wordpress.com, armor.kiev.ua, tankist-31.livejournal.com

Wnętrze ciężkiego działa samobieżnego ISU-152 360°