W trakcie usuwania skutków awarii w Czarnobylu pracy było wystarczająco dużo dla wszystkich. Dla zdalnie sterowanych robotów, wojskowych maszyn inżynieryjnych, obłożonych ołowianymi płytami wywrotek i betonowozów, a także… dla traktorka Władimiriec „Владимирец”, model T-25.
Pochodzący z Włodzimierskiej Fabryki Traktorów (Владимирский тракторный завод) przez likwidatorów pieszczotliwie przezwany „Fiedią” („Федя”), m
Czyżby Fiedię czekała randka z Maszą, Katią lub Nataszą? A może z trzema równocześnie? Вот, perwersja przemysłowa! Niestety nasz Fiedia do młodzieńców nie należał i sił mu brakowało (18,4 kW/25 KM).
Budowa powłoki ochronnej nad zniszczonym reaktorem, czyli obiektu „Ukrycie” (tzw. sarkofagu) wymagała oczyszczenia dachów sąsiednich budynków: dachu hali reaktora trzeciego bloku oraz dachu hali turbin. Przestrzeń do uprzątnięcia podzielono na jedenaście stref. Część z nich otrzymała przydomki od imion ważnych kobiet w życiu dowódcy części wojskowej operacji likwidacji skutków czarnobylskiej awarii, generała majora Nikołaja Dmitrijewicza Tarakanowa:
- strefa „K”, czyli „Katia” (poziom promieniowania do 1000 R/h; do 10 Sv/h),
- strefa „N”, czyli „Natasza” (poziom promieniowania do 2000 R/h; do 20 Sv/h),
- strefa „M”, czyli „Masza” (imię najstarszej siostry generała, poziom promieniowania do 10 000 R/h; do 100Sv/h).
Konie w silniku żelazne, ale operator w kabinie – już nie! Trzeba było otulić Fiedię ołowiem. Odrobinę pomagało chronić przed radiacją, lecz za dużo on ołowiu nie udźwignął. Pozbawiono więc Fiedkę mechanizmów, by odchudzić kawalera troszeczkę. Opasano linami i … na randkę z dziewczynami wysłano!
Zgarniał, spychał i przesuwał. Bez wytchnienia, aż do skutku. Pochowany bezimiennie w którymś z licznych mogielników.
Autor tekstu: Jacek Domaradzki