Od 1 marca przejazd pociągiem ze Sławutycza do stacji Siemichody przy elektrowni jądrowej jest płatny. Opłata za przejazd tam i z powrotem wynosi 60 hrywien, czyli około 10 złotych. Płacić muszą wszyscy – turyści, ale także pracownicy przedsiębiorstw wykonujących prace na terenie strefy wykluczenia.
O ile w przypadku turystów sprawa jest dosyć prosta – opłaty za przejazd są po prostu doliczane przez organizatorów wypraw do Zony do całkowitego rachunku, o tyle nie wszystkie osoby pracujące w strefie wykluczenia wiedziały o nowej organizacji przejazdów pociągiem.
Jak donosi serwis „Wiadomości Sławutycza”, w poniedziałek, 2 marca, dziesiątki osób nie mogły dostać się do pracy. „Za przejście przez punkt kontrolny Siemichody zaczęto domagać się pieniędzy od pracowników organizacji pracujących w strefie wykluczenia. Zrobiono to bez ostrzeżenia” – czytamy na stronie internetowej slavutich.cn.ua. „Na punkcie kontrolnym założono bramki obrotowe z terminalami, na których pracownicy muszą płacić za przejazd pociągiem na trasie Sławutycz-Siemichody-Sławutycz.
Jedna z pracownic opublikowała film, na którym zarejestrowała całe poranne zamieszanie. Osoby kontrolujące zaznaczyły tylko, że pracownicy organizacji, które nie podpisały umowy o finansowaniu podróży z czarnobylską elektrownią, muszą płacić za przejazd z własnego portfela.
Przejazd pociągiem ze Sławutycza do stacji Siemichody był od zawsze bezpłatny. Stan ten rodził jednak pewne kontrowersje z powodu coraz liczniejszych grup turystycznych korzystających z tego środka transportu.
Zobacz film:
O tym, że stacja Siemichody się zmienia, było jasne już od ubiegłego roku. Remont stacji przy elektrowni i montaż nowych „bramek” widać było gołym okiem. Pozostaje więc jedynie pytanie: „Dlaczego pracownicy podwykonawców nie dostali informacji o zmianach w opłatach?”
A może po prostu nie przeczytali oni ogłoszeń w swoich miejscach pracy?