Zobacz zdjęcia z pierwszego mojego wyjazdu do Strefy Wykluczenia. Fotoreportaż po raz pierwszy został opublikowany na stronach serwisu informacyjnego RMF24.pl.
Oficjalnie miejscowości Czarnobyl i Prypeć znajdują się w strefie zamkniętej. Jednak odwiedzić je może każdy. Wystarczy mieć paszport i wykupioną wycieczkę w jednym z biur podróży. Jadąc z Kijowa mijamy punkt kontrolny „Dytjatki” – tam sprawdzana jest tożsamość oraz ważność zgody na wjazd.
Wjeżdżając do Czarnobyla mijamy totem z nazwą miejscowości i graficzną prezentacją elektrowni atomowej.
Elektrownia atomowa w Czarnobylu w pełnej krasie. Z lewej strony widoczny jest sarkofag nad zniszczonym blokiem IV.
Po awarii w bloku IV zawieszono prace przy budowie dwóch kolejnych bloków elektrowni – nr V i VI. Do dziś na placu budowy stoi cała masa żurawi budowlanych.
Przed budynkiem administracyjnym elektrowni stoi pomnik Prometeusza. Posąg pierwotnie znajdował się w samym sercu miejscowości Prypeć, w której mieszkali pracownicy elektrowni.
Blok czwarty elektrowni atomowej z bliska. Na specjalnym placu przed budynkiem znajduje się pomnik poświęcony tym, którzy zginęli w trakcie akcji gaśniczej i w trakcie zabezpieczania zniszczonego reaktora.
W znajdującej się o parę kilometrów od elektrowni Prypeć mieszkali jej pracownicy.
Obecnie największym zagrożeniem w Prypeci nie jest promieniowanie a stan techniczny budynków i sama natura. Wiele konstrukcji zostało naruszonych przez brak odpowiedniej konserwacji oraz złodziei.
W Prypeci przyroda wdziera się dosłownie wszędzie. Na zdjęciu zarośnięty budynek kawiarni Prypeć.
Do dziś zachował się tylko fragment pięknego witrażu we wnętrzu kawiarni Prypeć.
Zawalony fragment budynku szkoły podstawowej.
A przed budynkiem na trawie leży podręcznik do nauki liter.
Ten obraz pojawia się na wielu zdjęciach ze strefy zamkniętej. Co ciekawe, maski dziecięce widoczne na zdjęciu nie były używane po katastrofie i w trakcie ewakuacji. Zostały rozrzucone po szkolnym korytarzu przez pierwszych „atomowych turystów”.
Pałac kultury Energetyk w samym centrum miasta Prypeć.
Widok na Prypeć oraz elektrownię atomową z tarasu na jednej z najwyższych kondygnacji hotelu Polesie.
Widok na jeden z najwyższych w mieście budynków. Na jego szczycie umieszczono herb z sierpem i młotem.
Wnętrze hali sportowej w domu kultury Energetyk.
Do katastrofy w elektrowni atomowej w Czarnobylu doszło na kilka dni przed obchodami 1 Maja. Do dziś w jednym z pomieszczeń można obejrzeć portrety socjalistycznych przywódców, które przygotowano na pierwszomajowy pochód.
Z okazji uroczystości 1 Maja zamierzano otworzyć w Prypeci wesołe miasteczko. Niestety sprowadzone elektryczne auta nigdy nie ruszyły.
Jedną z atrakcji wesołego miasteczka, które miało zostać otwarte z okazji święta pracy miał być diabelski młyn. Zardzewiałe urządzenie do dziś stoi w centrum Prypeci.
W Prypeci znajdował się basen „Lazurowy”. Co ciekawe, jeszcze przez kilka lat po katastrofie był on użytkowany przez pracowników elektrowni atomowej. Ostatecznie przestano z niego korzystać pod koniec lat 90. ubiegłego wieku. Ostatni blok elektrowni atomowej wyłączono w 2000 r.
Poziom promieniowania w Prypeci pozwala na dość swobodne spacerowanie. W mieście jest kilka jednak miejsc, w których dłuższe przebywanie nie jest wskazane. Jest to m.in. piwnica miejskiego szpitala a także okolice porzuconej łyżki dźwigu, którą używano w czasie akcji ratunkowej.
Słynne cmentarzyska pojazdów i helikopterów, które brały udział w akcji ratunkowej, zostały już zlikwidowane. W Prypeci znajduje się jednak kilka miejsc, w których można spotkać używane w 1986 r. pojazdy opancerzone.
W miejscowym przedszkolu do dziś można spotkać zabawki…
…i puste łóżeczka.
To już koniec wycieczki po Czarnobylu i Prypeci. Na zdjęciu widać, jak ktoś przerobił nazwę miejscowości z języka rosyjskiego na ukraiński.
Zobacz fotoreportaż na stronach RMF24.pl.
Wyjazd we wrześniu 2009 r. został zorganizowany przez Centr Pripyat.com. Jednym z założycieli tej organizacji jest Aleksander Sirota, nazywany przez wielu „merem” Prypeci. Mieszkał bowiem w tym mieście, a w chwili awarii miał zaledwie 10 lat.