Licznik Geigera

Piołun

Bylica piołun / Rys. Franz Eugen Köhler, Köhler's Medizinal-Pflanzen - List of Koehler Images, Domena publiczna, Link
Bylica piołun / Rys. Franz Eugen Köhler, Köhler's Medizinal-Pflanzen - List of Koehler Images, Domena publiczna, Link

Czy awaria reaktora w Czarnobylu wypełniła proroctwo o zapowiadającej koniec świata gwieździe Piołun, o której czytamy w Apokalipsie św. Jana? Ta pogłoska rozeszła się bowiem po całym świecie niemal natychmiast po katastrofie w elektrowni jądrowej. Jak jest naprawdę? Z pomocą przychodzi botanika.

„I trzeci anioł zatrąbił:
I spadła z nieba wielka gwiazda, płonąca jak pochodnia,
A spadła na trzecią część rzek i na źródła wód.
A imię gwiazdy zowie się Piołun.
I trzecia część wód stała się piołunem,
I wielu ludzi pomarło od wód, bo stały się gorzkie”

(Ap 8, 10-11)

Ten fragment Apokalipsy św. Jana praktycznie od pierwszego dnia po katastrofie łączony jest z awarią w elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Jego tekst znajduje się również na krzyżu witającym wszystkich odwiedzających miasto Prypeć. Wszystko z powodu rosnących na Polesiu dwóch gatunków pospolitych roślin z rodziny astrowatych – bylicy pospolitej (Artemisia vulgaris) i bylicy piołunu (Artemisia absinthium).

Zamieszanie powstało z powodu zwyczajowych nazw i właściwości tych spokrewnionych ze sobą roślin. Bylica pospolita jest bowiem często określana na Ukrainie jako nechworoszcz lub czarnobyl, co w wolnym tłumaczeniu oznacza “czarny piołun”. Z kolei bylica piołun, której ukraińska potoczna nazwa to polyn, znana jest ze gorzkiego w smaku olejku, który wykorzystywano do produkcji legendarnego absyntu.

Słów kilka o bylicach

Jak czytamy “Słowniku botanicznym” pod redakcją Alicji i Jerzego Szweykowskich, bylica (Artemisia) to ”rodzaj z rodziny złożonych (astrowce), obejmujący ok. 250 gatunków zamieszkujących suche i ciepłe obszary Azji i Ameryki Płn., w mniejszym stopniu Europy. Bardzo różne rośliny: roczne, byliny lub krzewy. Kwiaty zwykle rozdzielnopłciowe, tylko rurkowate, zebrane w drobne, niepozorne koszyczki. Niektóre gatunki tworzą główną pokrywę stepów (stepy bylicowe lub piołunowe), wiele stanowi chwasty i rośliny ruderalne (rośliny zasiedlające podłoża zmienione przez człowieka, m.in. budynki i ich sąsiedztwa, drogi i przydroża – przyp. Licznik Geigera), nie brak również roślin użytkowych.”

Gatunków bylic jest więc mnóstwo. Polesie szczególnie upodobały sobie dwa z nich. Mary Mycio w swojej książce pt. “Piołunowy las” zwraca uwagę na fakt, że “zarówno botanicznie, jak i chemicznie Artemisia vulgaris jest tak spokrewniona z Artemisia absinthium, że często mylnie określa się ją nazwą piołun, choć jej obowiązująca nazwa to bylica pospolita. W języku ukraińskim nazwy polyn i czornobyl również bywają używane wymiennie. Obie rośliny są dobrze znoszącymi surowe warunki i nieurodzajną glebę bylinami, toteż gęsto porastają tereny Polesia”. I to właśnie nim miasto Czarnobyl zawdzięcza swoją nazwę.

Przeczytaj także: Czarnobyl, Czernobyl, Czornobyl

Absynt

Bylica piołun (Artemisia absinthium) swoją światową popularność zdobyła przed awarią dzięki alkoholowi, któremu przypisuje się właściwości psychoaktywne – absyntowi. Dzieli z nim też nazwę, którą – jak czytamy na stronie internetowej gernot-katzers-spice-pages.com – można wywieść z greckiego słowa apsinthion, oznaczającego “niezdatny do picia” lub z perskiego słowa aspand, oznaczającego roślinę o gorzkim smaku.

Legendarny trunek, który pili m.in. Ernest Hemingway, Vincent Van Gogh, Pablo Picasso czy Oscar Wilde, produkowany jest m.in. z liści piołunu, zawierających olejek eteryczny z tujonem, który uważa się za psychoaktywny składnik absyntu. “Absynt miał wywoływać stan wyjątkowego odurzenia i szybko uzależniać. Współcześni sceptycy odpowiadają, że upojenie i uzależnienie wywoływało raczej picie alkoholu o bardzo wysokim stężeniu (75 procent), w którym musiał być rozpuszczony tujon, aby bursztynowa nalewka nie uległa zmętnieniu” – pisze Mary Mycio.

Autorka książki “Piołunowy las” zwraca również uwagę, że gorzkie liście piołunu są omijane przez zwierzęta, które dużo chętniej skubią bylicę pospolitą. Tujon w dużej koncentracji jest bowiem trujący. “W jego pobliżu nie wyrastają także rośliny, ponieważ wraz z deszczem do gleby przedostają się gorzkie substancje zawarte w liściach, które są dla nich trujące” – czytamy w publikacji.

Z “Przewodnika do oznaczania krajowych roślin zielarskich” Jakuba Mowszowicza możemy się natomiast dowiedzieć, że ziele piołunu pobudza wydzielanie soku żołądkowego, a także ma działanie żółciopędne, moczopędne i wzmacniające. Stosowane jest ono w schorzeniach żołądka i wątroby, a także przeciw owsikom. W leczeniu zewnętrznym ziele stosowane jest przeciw wszawicy i świerzbowi. Ziele wykorzystywane jest także jako przyprawa i do wyrobu kosmetyków. Z kolei olejek jest wykorzystywany nie tylko w przemyśle spirytusowym, ale także farmaceutycznym.

Kiszenie ogórków

Bylica pospolita jest “uboższą” kuzynką piołunu. Zawiera co prawda również tujon, ale w niewielkiej ilości. Jej liście nie są więc tak gorzkie i toksyczne. Jakie jest ich główne zastosowanie?

Czarnobyl, czyli inaczej nechworoszcz, to jest ziele, które co prawda należy do tej samej rodziny roślin co piołun, ale jest ono używane po prostu do kiszenia ogórków i zabezpieczania mięsa ptaków przed gniciem – mówił dr inż. Marek Rabiński z Narodowego Centrum Badań Jądrowych podczas wykładu o katastrofie w elektrowni jądrowej w Czarnobylu, który wygłosił w 2012 r. w ramach XVI Festiwalu Nauki w Warszawie.

Zobacz także: Fakty i mity – wykład dr. inż. Marka Rabińskiego

Jakub Mowszowicz w swoim “Przewodniku” dodaje, że korzeń bylicy podaje się dzieciom jako lek przeciwskurczowy.

Piołun = promieniowanie?

“Według chrześcijańskich legend, kiedy biblijny wąż został wyrzucony z ogrodu Eden, piołun porósł drogę za nim, by już nigdy nie mógł wrócić. Wspomniane ziele często pojawia się w Biblii jako symbol goryczy, niedoli i utrapienia. Posłużenie się nim jako nazwą w opisie trzeciego znaku końca świata, który otwiera ten rozdział, obrazowało spustoszenie spowodowane przez apokalipsę” – pisze Mycio.

Autorka zaznacza, że po awarii niewiele osób w “oficjalnie ateistycznym Związku Radzieckim” posiadało Biblię w języku ukraińskim. “Jednak nieliczni właściciele zauważyli, że w Apokalipsie św. Jana, we fragmencie mówiącym o płonącej gwieździe, pojawia się słowo polyn, które z botanicznego punktu widzenia jest pokrewne czornobylowi. Nagle biblijna przepowiednia zaczęła nabierać nowego znaczenia – piołun oznaczał teraz promieniowanie, które zapowiadało nuklearną apokalipsę niszczącą świat” – czytamy.

Mycio podkreśla, że ta pogłoska rozniosła się błyskawicznie po całym świecie i dotarła nawet do amerykańskiego Białego Domu, w którym zasiadał wówczas Ronald Reagan. W ZSRR wywołała natomiast popłoch. Strach przed promieniowaniem i końcem ludzkiej egzystencji był tak wielki, że władze sowieckie musiały przy pomocy prawosławnych patriarchów dementować w mediach pogłoski.

Wszystkiemu winien piołun żydowski

“Pomijając fakt, że piołun i bylica pospolita są różnymi gatunkami Artemisiae, wątpliwe jest, żeby biblijny piołun odnosił się do któregokolwiek z nich. Najbardziej prawdopodobnym gatunkiem opisywanym w Księdze Objawienia zdaje się być Artemisia judaica” – pisze Mary Mycio.

Zwraca na to uwagę także dr. inż. Marek Rabiński z NCBJ: “W ogóle w Biblii chodzi o zupełnie inną roślinę – tzw. piołun żydowski, który rośnie wyłącznie na pustyniach”.

Roślina ta rośnie naturalnie na terenach pustynnych, m.in. w Algierii, Libii, Egipcie, Izraelu i Arabii Saudyjskiej. Również ma gorzki smak, dzięki czemu jest wykorzystywana m.in. do aromatyzowania niektórych rodzajów alkoholi. W ziołolecznictwie używa się jej m.in. jako środek na dolegliwości żołądkowe.

W publikacji Zofii Włodarczyk pt. “Rośliny biblijne. Leksykon”, możemy przeczytać, że Artemisia judaica jak i Artemisia herba-alba, które są rodzime dla Ziemi Świętej, są wielokrotnie wymieniane w Biblii i symbolizują niedolę, cierpienia i sąd.