Pracownicy elektrowni jądrowej w Czarnobylu mają problemy z dotarciem do pracy. Wszystko z powodu stanu technicznego autobusów kursujących miedzy elektrownią a Sławutyczem. Od początku roku trasę – na zlecenie zarządu elektrowni – obsługuje nowy przewoźnik, którego pojazdy pozostawiają wiele do życzenia.
Tylko w niedzielę, 8 czerwca, pracownicy elektrowni jądrowej w Czarnobylu, którzy mieszkają w Sławutyczu, nie byli w stanie rozpocząć swoich zmian o czasie. Od godz. 6.00 do 7.00 czekali na autobus, po czym zostali odesłani do domu. O godz. 8.00 pojazd przyjechał, ale okazało się, że jest zepsuty.
– Wsiadamy, ruszamy i co? Autobus nie może wyjechać pod górkę na most przy wyjeździe ze Sławutycza. Kierowca chce przynajmniej odwieźć wszystkich na dworzec autobusowy, ale nie może tego zrobić, stanęliśmy – napisała na swoim profilu na Facebooku Hanna Pidhaina, pracowniczka elektrowni jądrowej w Czarnobylu.
Pracownicy elektrowni oczekiwali na kolejny pojazd od godz. 12.30. Ten przyjechał ok. godz. 15.00, to oznacza, że do pracy dotrą sześć godzin później.
Jak informuje portal slavutych.info, w grudniu 2024 r. elektrownia jądrowa w Czarnobylu zawarła umowę na przewóz personelu z prywatnym przedsiębiorstwem Birand. Umowa obowiązuje do końca 2025 r., a jej wartość przekracza 10 milionów hrywien.
Według Pidhainy zmiana przewoźnika doprowadziła do ogromnych perturbacji. Od początku roku odnotowywane są liczne awarie autobusów i opóźnienia. To też oznacza, że pracownicy elektrowni godzinami oczekują na transport. Jej zdaniem kierownictwo elektrowni powinno priorytetowo potraktować bezpieczeństwo swoich podwładnych.
– Teraz bardziej boję się śmierci w wypadku samochodowym w drodze do pracy niż od rosyjskiego drona. Personel jest traktowany z pogardą – napisała mieszkanka Sławutycza.