24 lutego pierwsze pojazdy opancerzone rosyjskiej armii najeźdźców dotarły do elektrowni jądrowej w Czarnobylu. W ciągu dwóch godzin i bez walki 169 ukraińskich gwardzistów złożyło broń. Jak wynika ze śledztwa przeprowadzonego przez agencję informacyjną Reuters, zdobycie Czarnobyla nie było przypadkiem, a do szybkiego przeprowadzenia operacji przyczyniła się sieć rosyjskich agentów.
„Na długo przed rosyjską inwazją Kreml zbudował sieć tajnych agentów, aby uprościć swoje działania. Śledztwo przeprowadzone przez Reutera pokazuje, że infiltracja sięgała znacznie głębiej niż publicznie przyznawano” – czytamy w artykule Mari Saito i Marii Tsvetkowej. Autorki raportu „Wróg wewnętrzny” zaznaczają, że „upadek Czarnobyla był anomalią” w trwającej wojnie.
– Poza wrogiem zewnętrznym mamy niestety wroga wewnętrznego, a ten wróg jest nie mniej niebezpieczny” – powiedział Oleksij Daniłow, sekretarz Narodowej Rady Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy. Jak zaznaczył, w czasie inwazji Rosja miała agentów w ukraińskich sektorach obrony, bezpieczeństwa i organów ścigania. Odmówił podania nazwisk, ale powiedział, że takich zdrajców należy „zneutralizować” za wszelką cenę.
W raporcie Reutera czytamy, że „planiści wojenni skupieni wokół prezydenta Władimira Putina wierzyli, że z pomocą tych agentów Rosja będzie potrzebowała jedynie niewielkiej siły militarnej i kilku dni, aby zmusić administrację prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego do rezygnacji, ucieczki lub kapitulacji”.
Powiązania z KGB
Reuters zaznacza, że aparat szpiegowski Moskwy już od dziesięcioleci spleciony jest z Czarnobylem. Z odtajnionych dokumentów wynika, że w likwidacji skutków awarii z 1986 r. wzięło udział ponad tysiąc funkcjonariuszy KGB. Powiązania nie zostały przecięte nawet po 1991 r., gdy Ukraina uzyskała niepodległość.
Według źródeł Reutera, Rosja w listopadzie 2021 r. „zaczęła wysyłać na Ukrainę tajnych agentów wywiadu, których zadaniem było nawiązanie kontaktów z urzędnikami odpowiedzialnymi za zabezpieczenie elektrowni w Czarnobylu. „Celem agentów było zapewnienie, że po wkroczeniu wojsk rosyjskich nie będzie zbrojnego oporu. Źródło twierdzi, że Czarnobyl służył także jako punkt przerzutu dokumentów z kwatery głównej SBU. W zamian za wynagrodzenie ukraińscy urzędnicy przekazywali rosyjskim szpiegom informacje o gotowości wojskowej Ukrainy” – czytamy.
Dziennikarze samodzielnie nie mogli zweryfikować szczegółów tych informacji, a ukraińskie służby nie odpowiedziały w tej sprawie na postawione pytania. Z dostępnych dokumentów wynika jednak, że Kijów prowadzi co najmniej trzy śledztwa w sprawie postępowania osób pracujących w Czarnobylu. Śledczy zidentyfikowali co najmniej dwie osoby podejrzane o przekazywanie informacji rosyjskim agentom lub o pomaganie w inny sposób w przejęciu elektrowni jądrowej.
Walentyn Witer – szef ochrony elektrowni jądrowej w Czarnobylu
Jednym z podejrzanych jest 47-letni pułkownik Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Walentyn Witer, który w czasie rosyjskiej inwazji był szefem ochrony fizycznej elektrowni jądrowej w Czarnobylu.
Reuters przypomina, że Witer w maju ubiegłego roku nadzorował rutynowe ćwiczenia w Czarnobylu, które miały symulować atak uzbrojonych dywersantów. Wzięli w nim udział członkowie oddziału Gwardii Narodowej Ukrainy, ochraniającego elektrownię jądrową. Ćwiczenia – wedle słów Witera – zakończyły się sukcesem. Stwierdził on także, że ma nadzieję, iż ochrona elektrowni „nie będzie musiała stosować wiedzy i umiejętności, które nabyła, w rzeczywistych sytuacjach”.
Na sześć dni przed rosyjską inwazją Witer – zgodnie z jego oświadczeniem – udał się na zwolnienie lekarskie z powodu problemów z oddychaniem. Warto w tym miejscu przypomnieć, że dzień wcześniej amerykańska firma Maxar ujawniła satelitarne zdjęcia z budowy wojskowego mostu pontonowego na Prypeci po stronie białoruskiej. Ukraińska policja, a także SBU były już w stanie podwyższonej gotowości.
W zeznaniach, do których udało się dotrzeć Reuterowi, Witer przyznał, że w dniu ataku przebywał w swoim domu w Kijowie. 47-latek miał zadzwonić do dowódcy czarnobylskiej jednostki Gwardii Narodowej Ukrainy Jurija Pindaka. Radził, by ten nie narażał swoich podkomendnych, mówiąc mu: „Oszczędź swoich ludzi”.
Witer przebywa w areszcie pod zarzutem opuszczenia stanowiska. Ruszyło także drugie śledztwo w związku z podejrzeniem zdrady. Prawnik oficera odrzuca te zarzuty.
Andrij Naumow – były szef COTIZ-u i urzędnik wywiadu
Kolejną osobą podejrzaną o zdradę jest Andrij Naumow – były szef Organizacyjno-Technicznego i Informacyjnego Centrum Zarządzania Strefą Wykluczenia (COTIZ), a później wysoki rangą funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa Ukrainy.
Naumow – wedle informacji Reutera – zniknął na krótko przed rosyjską inwazją. Aresztowano go na początku czerwca na granicy Serbii z Macedonią Północną. Podczas przeszukania samochodu, którym podróżował, znaleziono blisko 125 tysięcy dolarów i ponad 600 tysięcy euro w gotówce, a także dwa szmaragdy.
Ukraińskie media podają, że śledczy prowadzą postępowanie o zdradę stanu. Badają, czy Namow zebrał informacje o systemie bezpieczeństwa w elektrowni jądrowej w Czarnobylu podczas pracy w COTIZ-ie a następnie w SBU i przekazał je obcemu państwu. Naumow do dzisiaj przebywa w serbskim areszcie. Jego prawnik odmówił komentarza.
31 marca Wołodymyr Zełenski pozbawił Naumowa stopnia generała brygady. Stwierdził także w wystąpieniu, że Naumow, a także inny generał SBU, byli „zdrajcami”, którzy złamali przysięgę wierności wobec Ukrainy.
Pełen raport, w którym jest mowa o kolejnych osobach podejrzanych o współpracę z Moskwą przy próbie obalenia władz w Kijowie, do przeczytania na stronach internetowych reuters.com. Polskie opracowanie jest dostępne na stronach rmf24.pl.