Ogień w pawilonie „Jubilejnym”, rozbite szyby, ostrzelane elewacje – tak w skrócie można streścić pokazową akcję ukraińskich służb specjalnych w Prypeci. „Co to było?” – pyta na swoim profilu na Facebooku wzburzona Lala Tarapakina, doradczyni ukraińskiego ministra środowiska do spraw rozwoju strefy wykluczenia.
„Oficjalne komentarze z różnych wydziałów wglądają jak przekleństwa. I trzeba przełożyć z języka biurokratycznego na ludzki to, co powinno być suchym, wszystko wyjaśniającym faktem. Dlatego chcę zostawić tutaj swój komentarz do ćwiczeń w Prypeci: dla dziesiątek tysięcy mieszkańców miasta, którzy teraz cierpią. Jestem z nimi i też cierpię.
Tak więc 4 lutego jednostki Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Ukrainy przeprowadziły specjalne ćwiczenia taktyczne w Prypeci, silnie przypominające akt wandalizmu. Byli wszyscy: szefowie MSW, gwardii narodowej, policji, służby ds. sytuacji nadzwyczajnych, ambasadorzy, przedstawiciele krajów partnerskich, a także prasa ukraińska i międzynarodowa.
Nie mogliśmy w żadne sposób wpłynąć na decyzję o przeprowadzeniu ćwiczeń w Prypeci. Przez „my” mam na myśli resort środowiska oraz państwową agencję ds. zarządzania strefą wykluczenia. Naszym zadaniem było wyjaśnić, że ćwiczenia odbędą się bez konsekwencji dla miasta, i uspokoić ludzi. Kilka telefonów i potwierdzeń i wychodzimy z komunikatem dla prasy (tutaj).
Kluczowa obietnica znajduje się w tytule komunikatu prasowego i brzmiała jak „Nie martwcie się”. Ćwiczenia będą prowadzone maksymalnie poprawnie i taktownie dla Prypeci. Obietnice nie zostały dotrzymane. Tak, wszyscy to rozumiemy.
ROZUMIEMY, DLACZEGO ĆWICZENIA SĄ WAŻNE. ROZUMIEMY, DLACZEGO SĄ TAK WAŻNE TERAZ. Rozumiemy, dlaczego ćwiczenia powinny być prowadzone na obszarach zurbanizowanych. Z szacunkiem odnosimy się do pracy sił bezpieczeństwa. Ale nasz zespół spędził cały ostatni rok NA OCHRONIE. Robiliśmy wszystko co było w naszej mocy i nie tylko, aby każdy budynek w Prypeci, każdy kawałek mozaiki, każda historia, żyły dalej, zmieniając Czarnobyl w międzynarodowy magnes, miejsce pamięci i nadziei. I to jest naszą pracą.
Teraz Prypeć stoi z rozstrzelanymi i wybitymi oknami, z konsekwencjami pożaru w pawilonie usługowym „Jubilejnyj”, który objął trzy piętra. Prawdopodobnie ogień był spektakularnym widowiskiem, by media miały co transmitować, ale teraz my otrzymujemy dziesiątki pism od wiodących międzynarodowych wydawnictw z „plus-minus” takim samym przesłaniem:
„Byliśmy zszokowani, że dziś w prypeckie domy strzelano prawdziwymi kulami. Uważamy Prypeć za miejsce pamięci. Chcielibyśmy otrzymać komentarze od mieszkańców Prypeci, aby ich ból był słyszalny”.
Oczywiście znajdziemy odpowiedź dla zagranicznej prasy. Ale jak odpowiedzieć ludziom, którzy w 1986 r. stracili swój dom i wczoraj przeżyli coś bardzo podobnego? Dlatego – Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Ukrainy – oczekujemy waszych planów likwidacji skutków ćwiczeń i przeprosin, jeśli znajduje się to w waszym systemie wartości, o czym wyślemy oficjalny list.
W najbliższych dniach przeprowadzimy wewnętrzny audyt zniszczeń.
Przepraszam wszystkich mieszkańców Prypeci za wszystko, co wydarzyło się wczoraj. To był dzień urodzin miasta, które skończyło 52 lata.
Ten tekst pisałam mniej więcej przez cała noc, rano usunęłam wszystkie niecenzuralne słowa, ale – mam nadzieję – że czyta się je między wierszami”.