Już ponad 150 otworów wykonano w poszyciu Arkady, aby zlokalizować i ugasić tlące się fragmenty membrany. Akcja nadal trwa. Na miejscu cały czas pracują alpiniści, a także wciąż prowadzony jest monitoring termowizyjny nowego sarkofagu.
Zdaniem Aleksandra Kupnego, wieloletniego pracownika elektrowni jądrowej w Czarnobylu, raszystowski dron miał lecieć w kierunku linii elektroenergetycznej 750 kV, a w wyniku błędnych wyliczeń lub zakłóceń pracy systemów urządzenia, uderzyło ono w Nową Bezpieczną Powłokę.
Efekt? Trudny do ugaszenia pożar membrany izolacyjnej. Co ciekawe, jak wskazuje Kupnyj w swoim wpisie na Facebooku, membrana przed montażem została przetestowana na działanie wysokich temperatur, takich jak promienie słoneczne lub uderzenie pioruna i nic wtedy się nie palio ani nie tliło. „Nikt przy zdrowych zmysłach nie mógł założyć, że uderzy w nią dron z ładunkiem wybuchowym” – pisze Kupnyj.
Membrana izolacyjna zapaliła się, a napędzany ciągiem powietrza ogień dotarł do wschodniej i zachodniej ściany Arkady, a także „zszedł w dół i jakimś cudem zdołał zapalić membranę konturu Nowej Bezpiecznej Powłoki, a to jest bardzo, bardzo gumowa rzecz”.
Jak zaznacza Kupnyj, naprawa membrany, a raczej jej całkowita wymiana będzie kosztować więcej niż instalacja. Co więcej, naprawa nad pierwszym sarkofagiem nie będzie należeć do najprostszych. Czy ktoś zdecyduje się na wycofanie Arkady? „W zasadzie jest to możliwe, ale kto da pieniądze na to wszystko?” – zastanawia się Kupnyj.
Dodaje jednak, że obecnie można zapomnieć o 100-letniej eksploatacji nowego sarkofagu, a także o demontażu niestabilnych struktur starej konstrukcji.
Z całym wpisem można zapoznać się tutaj.