Czy przedsiębiorstwo „Elektrownia Jądrowa w Czarnobylu” zostanie podzielone na kilka mniejszych firm? Czy za reorganizacją zakładu kryje się chęć uzyskania dostępu ogromnych pieniędzy przeznaczonych m.in. na prace przy nowym sarkofagu i zabezpieczenie odpadów radioaktywnych? Takie pytanie stawia w swoim wpisie w serwisie Telegram Aleksandr Kupnyj – były pracownik elektrowni i miejski aktywista ze Sławutycza.
Przypomnijmy, że z powodu kontrowersyjnych zmian w elektrowni jądrowej ze swoim stanowiskiem szefa Państwowej Agencji Ukrainy ds. Zarządzania Strefą Wykluczenia pożegnał się Jewgienij Kramarenko. Jego następcą miał zostać pierwszy zastępca Andrij Timczuk. Póki co główne stery w strefie wykluczenia dzierży Maksim Szewczuk.
Jak donosi Kupnyj, według krążących plotek rozpoczęte przez Kramarenkę prace nad reorganizacją struktury elektrowni jądrowej w Czarnobylu nie ustały. Likwidowane są bowiem stanowiska zastępców dyrektorów. Dyrektor techniczny i główny inżynier elektrowni Aleksandr Titarczuk stracił aż trzech z czterech zastępców. Nowo mianowany w atmosferze skandalu na dyrektora generalnego elektrowni Serhij Martynow miał pożegnać się ze swoimi dwoma zastępcami – Walerym Sejdą i Konstantynem Szeferem.
Po co to wszystko?
Zdaniem Kupnego chodzi o pozbycie się z przedsiębiorstwa niechcianych osób w taki sposób, aby nawet w przypadku procesów sądowych nie mogli wrócić na swoje stanowiska.
Po drugie, samo przedsiębiorstwo ma zostać przeorganizowane w konsorcjum, składające się z trzech lub czterech mniejszych firm – zajmujących się likwidacją elektrowni, gospodarką odpadami radioaktywnymi, przekształceniem obiektu „Ukrycie” w system bezpieczny dla środowiska. Być może powstanie także osobne przedsiębiorstwo na bazie stacji transformatorowo-rozdzielczej. I według Aleksandra Kupnego będzie to jedyne przedsiębiorstwo zdolne do zarabiania pieniędzy. „Pierwsze trzy w ten czy inny sposób »usiądą« na ukraińskim budżecie lub dotacjach zagranicznych” – pisze Kupnyj.
Były pracownik elektrowni przypomina, że pomysł podziału przedsiębiorstwa to nie jest sprawa nowa. Nową organizację próbował dawno temu wdrożyć ówczesny dyrektor przedsiębiorstwa Igor Gramotkin. Tu warto przypomnieć, że Gramotkin był szefem elektrowni od 2005 r. Uciekł do Rosji po oskarżeniu o defraudację blisko 18 mln hrywien, które były przeznaczone na budowę nowego sarkofagu.
„Dziś odbieram to jako wyniszczenie personelu stacji, pozbycie się niewygodnych i nieposłusznych osób, które przeszkadzają w podziale pieniędzy z budżetu, zwłaszcza w przyszłości, gdy pieniądze zostaną przeznaczone na zrekompensowanie tego, co zostało utracone w czasie okupacji i na prace przy Nowej Bezpiecznej Powłoce, a w perspektywie na wywóz materiałów radioaktywnych, a to prawie tyle samo, ile wydano na budowę arkady” – pisze Kupnyj.
I dodaje: „Co innego tworzyć konsorcjum w imię poprawy produkcji, warunków pracy i zatrzymania personelu, a co innego – z chęci przechylenia pieniędzy na swoją korzyść (i tych, którzy za tym wszystkim stoją w cieniu) i zwolnienia osób, które przeszkadzają lub mogą w tym przeszkadzać”.