Biuro pozostanie w Sławutyczu i nie będzie redukcji personelu – to zapewnienia, który padły w piątek, 21 lipca, w trakcie „okrągłego stołu” w sprawie sytuacji w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej.
Spotkanie odbyło się w sali posiedzeń Rady Miejskiej Sławutycza. Wzięli w nim udział przedstawiciele elektrowni jądrowej, zarządu strefy wykluczenia, mer Sławutycza, a także pracownicy i mieszkańcy miasta.
W trakcie ponad 2,5-godzinnej dyskusji ustalono, że biuro elektrowni jądrowej pozostanie w Sławutyczu. Nie będzie też zapowiadanej redukcji personelu. Dla pracowników elektrowni dalej będzie organizowany transport drogowy na trasie ze Sławutycza do strefy wykluczenia i z powrotem.
Obradom przysłuchiwał się Aleksandr Kupnyj – mieszkaniec Sławutycza i były pracownik elektrowni. Jak stwierdził, szef zarządu strefy wykluczenia Jewengen Kramarenko „tłumaczył coś niewyraźnie i umiejętnie unikał odpowiedzi”. Natomiast nowy p.o. dyrektora elektrowni Serhij Martynow miał nie za dużo do powiedzenia. Jedynie jego poprzednij Walerij Sejda odpowiedział na praktycznie wszystkie pytania uczestników spotkania.
Kupnyj zauważył, że miejscy radni aktywnie i gorliwie próbowali uzyskać odpowiedzi na pytania od Kramarenki i Martynowa, ale bezskutecznie. Jeden z radnych Dmytro Stelmach zaproponował więc, aby na najbliższej sesji został stworzony apel do Rady Ministrów Ukrainy i samego prezydenta.
Przypomnijmy, że główną kością niezgody pomiędzy zarządem strefy i pracownikami elektrowni jest powrót do pracy Serhija Kałasznika – skompromitowanego byłego dyrektora elektrowni i strefy wykluczenia. Kałasznik piastuje obecnie stanowisko asystenta zarządu. Dla pracowników elektrowni nowy szef Martynow jest więc jedynie marionetką w „nieczystych rękach”.
Nowy zarząd miał zaproponować redukcję personelu do 1000 osób, głęboką restrukturyzację elektrowni, a także przeniesienie biur ze Sławutycza do Iwankowa lub Irpienia.