Ukraińskie władze chcą zaostrzyć kary za stalkerstwo w Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia. Osobom preferującym tę formę turystyki w Zonie może grozić nawet kilka lat więzienia. Oto komentarz znanego stalkera i blogera Stanisława Poleskiego dla agencji informacyjnej UNIAN.
– Po pierwsze, od ponad 10 lat istnienia w strefie zjawiska nielegalnej turystyki nie ma udokumentowanych przypadków jego niebezpiecznych skutków dla społeczeństwa. Tylko przypuszczenia i domysły. Po drugie, obecny Kodeks Karny Ukrainy zawiera już artykuły dotyczące pożarów i kłusownictwa. Jeśli w strefie doszło do takich naruszeń, to sprawcy powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności. Jednak projekt nr 4156 proponuje karę pozbawienia wolności tylko za to, że osoba weszła na teren strefy bez pozwolenia. Nikogo nie zabiłeś, niczego nie ukradłeś, po prostu wszedłeś – mówi Poleski.
Według niego zmiana prawa może być tylko próbą ukrycia nielegalnych działań w Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia. Wskazuje na to, że zarząd strefy wykluczenia od czasu do czasu, z nieznanych przyczyn, zamyka i potem otwiera wybrane trasy turystyczne. Dodaje, że przecież w strefie istnieją legalne trasy rowerowe, szlaki wodne, odbywają się regularne wycieczki autobusowe i samochodowe, więc do większości miejsc, które odwiedzają stalkerzy, można dotrzeć legalnie.
Zwraca również uwagę na niedoskonałość ustawy nr 4156. – Jeśli terytorium strefy to 100 proc, to blisko 60 proc. nie ma ogrodzenia ani znaków ostrzegawczych, że przekroczenie granicy jest zabronione. Są miejsca, w których granica strefy wykluczenia przebiega wzdłuż rzeki. Jest wiele miejsc, gdzie jest tylko las lub pole. Innymi słowy, spacerując z babcią po wiosce, która graniczy ze strefą wykluczenia, możesz przypadkowo do niej dotrzeć. Za to będą „wsadzać” do więzienia? To jest prawdziwy problem – zaznacza.
– Do strefy jeżdżę od 10 lat. Zostałem złapany 11 razy i zawsze płaciłem mandaty. Wydaje mi się, że odpowiednim rozwiązaniem byłoby podwyższenie mandatów. To nawet lepsza opcja dla państwa, bo to dodatkowe wpływy do budżetu – mówi Poleski.
Według Poleskiego jeśli ustawa zostanie uchwalona, to „czarnobylskie stalkerstwo przestanie funkcjonować jako fenomen”. Dodaje przy tym, że osoby, które wkraczają do strefy, aby zbierać rogi dzikich zwierząt, grzyby czy jagody, nowe prawo nie odstraszy, „bo już dziś są pociągani do odpowiedzialności karnej pod warunkiem wyniesienia poza strefę żywności pochodzenia roślinnego lub zwierzęcego lub innych przedmiotów”. Mówi o tym art. 267 ust. 1 Kodeksu Karnego Ukrainy.
Poleski nie zgadza się również ze stwierdzeniem, że stalkerzy przychodzą do strefy tylko po to, by niszczyć, plądrować i kraść. – Dosłownie do 10 osób lubi przyjść do strefy, aby coś namalować, zrobić jakieś „narkomańskie” napisy. To małoletni, którzy chcą w ten sposób zwrócić na siebie uwagę i zainicjować dyskusję w internecie. Znam stalkerów, którzy przychodzą do strefy i odchodzą bez dotykania i niszczenia czegokolwiek. Nie robią żadnych napisów. Poza zdjęciami niczego nie wynoszą – podkreśla stalker w rozmowie z agencją informacyjną UNIAN.
Stanisław Poleski ma nadzieję, że zostaną wprowadzane poprawki do uchwalanego prawa. – Jeżeli ustawa zostanie przegłosowana bez poprawek i zostanie wprowadzona odpowiedzialność karna, jeśli będą „wsadzać” za zrobienie kroku w strefie czarnobylskiej bez pozwolenia, to może być dopiero początek. Potem mogą wymyślić więcej zakazów – zaznacza.
Całą rozmowę można przeczytać tutaj.