Licznik Geigera

Maria Wasylenko – samosiołka z Czarnobyla

Fot. Natalia Mudryk-Moczałowa, PR COTIZ / CC BY 4.0

„Mała Holandia w sercu Czarnobyla” – tak można określić wiosenne podwórko Marii Matwiejewnej Wasylenko – samosiołki z Czarnobyla. Jej historię przytacza Organizacyjno-Techniczne i Informacyjne Centrum Zarządzania Strefą Wykluczenia.

Maria Matwiejewna Wasylenko wróciła do Czarnobyla w ciągu kilku tygodni po awarii Czarnobylu. 84-latka mieszka w jednym miejscu już 35 lat. Jej dom jest schludnie pobielony, a podmurówka zabezpieczona smołą. Wiosenne podwórko pełne jest tulipanów. Samosiołka w krótkiej rozmowie z pracownikami COTIZ-u opowiedziała  historię swojego życia.

– Pochodzę z wioski Kopacze. Pracowałam tam do awarii. Pracowałam w miejscowej szkole przez 30 lat jako sprzątaczka. Do Czarnobyla przyjechałam za mężem, do jego domu. Tutaj żyliśmy. Kiedy Kopacze były burzone, płakałam, bo zostały tam dwa rodzinne budynki. Nikt już w nich nie mieszkał, bo mama zmarła przed wypadkiem, ale były nasze, rodzinne… Rozwalili budynki, zakopali i ich nie ma – mówiła.

Autorka artykułu, Natalia Mudryk-Moczałowa z COTIZ-u, przytacza, że po ewakuacji rodzina Wasylenków przez miesiąc tułała się po kilku miastach. Byli m.in. w Kijowie i Dniepropietrowsku. W tym ostatnim mieście mieszkali w akademiku. Następnie pojechali do Czernihowa, gdzie mieszkała ich swatka.

– Dom tam był już pełen, przyjechały dzieci. Miejsca było mało. Zostaliśmy trochę i postanowiliśmy wrócić do domu. Przyjechałam jako pierwsza – opowiadała Wasylenko. Zaznaczyła, że udało jej się dostać do Zielonego Przylądka – miejscowości, w której mieszkali likwidatorzy skutków awarii. Tam złożyła podanie o prace – skierowano ją do pracy jako sprzątaczka w garażu na dworcu autobusowym w Czarnobylu. Pracowała tam przez 16 lat.

– Mój mąż także dostał pracę. Zmarł cztery lata później, w 1990 r. Został pochowany na cmentarzu w Czarnobylu, za dworcem. Już 31 lat jestem tu sama – mówiła.

Syn Marii mieszka z rodziną w Boryspolu. Samosiołka nie chce jednak opuszczać swoich rodzinnych stron. Jak mówi, jest przyzwyczajona do swojej ziemi. Choć jak podkreśla, trudno jest jej prowadzić samodzielnie gospodarstwo domowe, a szczególnie zajmować się opałem: „Przywieźli drewno. Zapłaciłam 8 tysięcy hrywien. Sama stopniowo je rąbałam. Pomaga mi również mój były sąsiad Serhij, który pracuje w waszej firmie (COTIZ – przyp. red.)”.

Maria Wasylenko od dawna nie opuszcza miasta. Uprawia ogródek i korzysta wyłącznie z oferty sklepów w Czarnobylu. Wspomina, że nie ma żadnych specjalnych zniżek dla stałych mieszkańców.

Zobacz pełen reportaż i zdjęcia na stronie internetowej cotiz.org.ua.

(Natalia Mudryk-Moczałowa, PR COTIZ / CC BY 4.0)