Licznik Geigera

Zginął badacz strefy wykluczenia Stanisław Gumenjuk

Fot. pixabay.com

Kolejną śmierć przyniosła wojna wywołana przez wojska rosyjskie. W ataku rakietowym zginął Stanisław Gumenjuk – wieloletni pracownik Czarnobylskiej Strefy Wykluczenia. Pracował m.in. w Czarnobylskim Radiacyjno-Ekologicznym Rezerwacie Biosfery, a później w przedsiębiorstwie EkoCentr.

„Niezwykła osoba. Żywiołowy i przeżywający, entuzjastyczny i zasadniczy. Nie lubił kompromisów, rutyny i złego smaku. Dlatego praca z nim była interesująca i jednocześnie trudna” – tak Stanisława Gumenjuka wspomina na swoim profilu na Facebooku Denis Wiszniewski, zoolog i radioekolog.

Stanisław Gumenjuk był filologiem, wolontariuszem, a także uczestnikiem antyterrorystycznej operacji na wschodzie Ukrainy. W Czarnobylskim Radiacyjno-Ekologicznym Rezerwacie Biosfery pracował od 2018 do 2021 r. Po deokupacji rozpoczął pracę w przedsiębiorstwie EkoCentr. Ponad rok temu odszedł do służby w jednej z nowych brygad jako starszy sierżant.

„W rezerwacie był pierwszą »pierwszej drużyny«. Pracował w dziale »walki z opinią publiczną«, tworząc materiały na stronę internetową, artykuły i zdjęcia. Jednocześnie był niezastąpiony dla działu naukowego. Pracowaliśmy w tym samym biurze. Był naszym kierowcą i technicznym zastępcą” – wspomina Wiszniewski.

„Razem odkrywaliśmy Strefę dla siebie, przemierzaliśmy po niej setki kilometrów podczas wyjazdów terenowych. Był gotowy do działania i skory do przygód. Pamiętam jak w lipcu 2018 r. postanowiliśmy sfotografować wschód słońca i jeszcze przed świtem ruszyliśmy na wieżę przeciwpożarową w Korogodzie.

W listopadzie tego samego roku o zmierzchu obwoził nas po bliskiej strefie, a my za pomocą detektora alfa szukaliśmy »gorących punktów« do eksperymentów terenowych w ramach japońskich badań »kosmicznych«.

We wrześniu 2019 r. pracował z delegacją WWF. Na stadionie w Prypeci usłyszeliśmy bardzo blisko ryk godowy łosia. Staszek, bez namysłu, rzucił się w zarośla w kierunku źródła wieku. Kiedy grupa go dogoniła, zobaczyła scenę, można by rzec, jak z corridy – na skrawku ziemi przy bramie wejściowej stał dorodny łoś, prychając groźnie i rzucając się w stronę Staszka, który z zapałem naciskał spust migawki aparatu”.

Zdjęcia wykonał Dmitrij Demiszew i Denis Wiszniewski.