Licznik Geigera

Jurij Fomiczew: byłoby wspaniale, gdyby Sławutycz stał się miastem nauki

Fot. CZARNOBYLive

– Zdecydowano o wyłączeniu elektrowni jądrowej i to była dla nas druga tragedia po wypadku w Czarnobylu – mówi w rozmowie dla CZARNOBYLive Jurij Fomiczew, mer Sławutycza. Jak jednak podkreśla, mimo że decyzja o zamknięciu elektrowni była polityczna miasto nie zatrzymało się: „Nie zniknęliśmy z mapy Ukrainy, mapy świata, pozostajemy najmłodszym miastem na Ukrainie i bardzo często zajmujemy wysokie miejsca w rankingach potencjałów inwestycyjnych i ekonomicznych. Myślę, że wynika to z faktu, że miasto się transformuje, zmienia swój model ekonomiczny.”

Jacek Domaradzki: Juriju Kiryłowiczu – jest pan burmistrzem miasta atomistów, Sławutycza. Od chwili wypadku w elektrowni jądrowej w Czarnobylu minęło już 35 lat. To wydarzenie stanowi podstawę historii Sławutycza. Jak miasto będzie obchodzić tegoroczną rocznicę?

Jurij Fomiczew: Wszyscy rozumiemy, że ta rocznica jest dla nas ważna emocjonalnie, ponieważ prawdopodobnie jak nikt inny rozumiemy całą tragedię Czarnobyla i cały paradoks związany z Czarnobylem. Samo miasto powstało bardzo szybko – w ciągu dwóch lat po wypadku. Ludzie, którzy tu przyjechali, aby pracować w elektrowni jądrowej w Czarnobylu – w przedsiębiorstwie wytwarzającym energię elektryczną, to atomiści i energetycy.

Decyzja o tym, że należy wyłączyć Czarnobylską Elektrownię Atomową, była decyzją polityczną. Zdecydowanie nie była to decyzja ekonomiczna, a na pewno nie decyzja technologiczna. Nawiasem mówiąc sama elektrownia jądrowa już po wypadku wytworzyła więcej energii elektrycznej niż do chwili awarii. Jednak zdecydowano o wyłączeniu elektrowni jądrowej i to była dla nas druga tragedia po wypadku w Czarnobylu. I to taki paradoks, bo wydawałoby się, że rozumiemy, czym jest Czarnobyl, jakie spowodował ofiary w ludziach na świecie i na Ukrainie. Na naszych cmentarzach widzimy tabliczki z nazwiskami naszych przyjaciół i znajomych, którzy stracili zdrowie z powodu Czarnobyla. Jednocześnie tragedią dla nas było wyłączenie elektrowni jądrowej. Ten paradoks jest w mieście obecny. Do pewnego momentu sam nie rozumiałem, dlaczego tak krytycznie do tego podchodziliśmy, ale rozmawiałem z osobami zaangażowanymi w likwidację skutków awarii, którzy przyjechali po wypadku do Sławutycza. Podjęliśmy kolosalne wysiłki, ponieśliśmy olbrzymie koszty ludzkie i zdrowotne, aby elektrownia znów mogła działać, a potem podjęto decyzję o jej zamknięciu. Już lepiej byłoby w ogóle nie rozpoczynać pracy po wypadku. Tę sprawę sławutyczanie odbierają bardzo krytycznie. Oczywiście już po zamknięciu przekształciliśmy się w zupełnie inną gospodarkę, w inne miasto. Rozwijamy się nie tylko w kierunku energetyki czy likwidacji Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej. Ten rozwój jest wielokierunkowy.

Podjęliśmy kolosalne wysiłki, ponieśliśmy olbrzymie koszty ludzkie i zdrowotne, aby elektrownia znów mogła działać, a potem podjęto decyzję o jej zamknięciu. Już lepiej byłoby w ogóle nie rozpoczynać pracy po wypadku. Tę sprawę sławutyczanie odbierają bardzo krytycznie.

Z okazji 35. rocznicy chciałbym, abyśmy bardzo emocjonalnie to przeżywali i zebrali jak największą liczbę osób, które pamiętają o Czarnobylu i brały w tym udział. Jednak mamy pewne ograniczenia – ograniczenia związane z pandemią Covid-19. Obecnie na Ukrainie, jak i w wielu innych krajach, sytuacja związana z rozprzestrzenianiem się choroby nie jest najlepsza. Kraj został podzielony na kilka kolorowych stref według tego, gdzie jest gorzej, a gdzie jest lepiej. Obecnie Sławutycz, jak i obwody kijowski i czernihowski to strefa czerwona – najpoważniejsza strefa, w której obowiązują największe ograniczenia. Nie będziemy w stanie przeprowadzić na żywo zaplanowanych wydarzeń.

Zwykle przyjeżdżają do nas likwidatorzy, naukowcy, atomiści z całego świata. Odwiedzamy samą elektrownię jądrową. W tym czasie organizujemy konferencję naukową na temat problemów związanych z wyłączeniem elektrowni z eksploatacji. W tym roku odbędzie się to online – za pomocą systemów Zoom i Webex. Tak, to także narzędzie, które pozwala zwrócić uwagę na tematykę czarnobylską i samego Sławutycza. Jednak ten element emocjonalny jest znacznie mniejszy niż w przypadku kontaktu na żywo.

Wciąż szukamy rozwiązania, aby ludzie mogli przybyć na centralny plac miasta, tak jak zwykle miało to miejsce, w noc pamięci z 25 na 26 kwietnia, dokładnie w momencie, gdy doszło do wypadku. Zachowując jak największy dystans, przestrzegając ograniczeń sami sławutyczanie będą tej nocy na placu centralnym. Postaramy się to zorganizować tak, aby było to jak najbardziej bezpieczne.

Naszym tradycyjnym już wydarzeniem jest rozpalanie świec w oknach o godz. 23. Zachęcam do przyłączenia się do tej tradycji także was i tych wszystkich ludzi w Polsce, którzy rozumieją znaczenie czarnobylskiej tragedii. Świeca pamięci w oknie pali się przez dosłownie 10-15 minut na znak solidarności z tymi ludźmi, których niestety już dziś z nami nie ma, a którzy opuścili ten świat z powodu tragedii w Czarnobylu.

Jest nowe wydarzenie, które organizujemy w tym roku. Rozpoczynamy demonstrowanie odrodzenia po Czarnobylu i znaleźliśmy symbol – białą różę. Kolor biały to symbol odrodzenia. A dlaczego róża? Ponieważ ludzie, którzy mieszkali w Prypeci, a z którymi rozmawiam, w większości pamiętają Prypeć jako miasto, w którym przed wypadkiem było bardzo wiele róż. Dla tej pamięci chcemy tę tradycję zapoczątkować w Sławutyczu. Także w strefie wykluczenia i samej Prypeci także zostaną posadzone białe róże na znak solidarności.

Dzieci ze Sławutycza będą także wykonywać białe róże z papieru w technice origami. Mamy kontakty z naszymi japońskimi partnerami w projekcie Fukushima-Czarnobyl i podjęliśmy się takiego zadania papierowego origami, aby było to łatwo dostępne i w dużych ilościach. Zachęcamy także was do przyłączenia się do tej inicjatywy i stworzenia czarnobylskiej białej róży dla upamiętnienia 35. rocznicy wydarzeń i jako symbolu naszego odrodzenia. Kontynuujemy pracę w strefie czarnobylskiej i mamy nadzieję na jej wykorzystywanie w przyszłości. Oczywiście nie będzie możliwe wykorzystanie strefy dla życia ludzi, ponieważ musi upłynąć kilkadziesiąt, setki tysięcy lat i my to rozumiemy, że nigdy się to nie stanie. Takie są plany na czarnobylskie dni pamięci. Tradycyjnie staramy się, aby mieszkańcy Prypeci mogli odwiedzić mogiły swoich bliskich, ale jak będzie w tym roku? To trudne pytanie z tego powodu, że nie wiemy, jak duże będą 26 kwietnia ograniczenia w transporcie i przemieszczaniu się ludzi. Wszystko zależy od dynamiki zachorowalności.

Tomasz Róg: Jakie znaczenia dla mieszkańców Sławutycza ma dziś Czarnobylska Strefa Wykluczenia? To tylko miejsce pracy, czy jednak coś więcej?

Oczywiście, że to miejsce pracy – obiektywnie i bardzo pragmatycznie. Ale myślę, że dziś strefa stała się czymś więcej niż miejscem pracy. Jedna sprawa, gdy pracujesz w przedsiębiorstwie, aby do niego dojechać, korzystasz z komunikacji publicznej lub z własnego środka lokomocji. Aby dostać się do elektrowni lub strefy czarnobylskiej, należy jechać specjalnym transportem przez terytorium Białorusi. Robimy to i zajmuje to określoną ilość czasu. Jeden z moich znajomych, który pracuje w Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej – już nawet nie pamiętam, ile lat po awarii przepracował w tym przedsiębiorstwie – powiedział mi: „Liczyłem odległość tam i z powrotem. Już trzy razy okrążyłem Ziemię czarnobylskim pociągiem. To ma również swoje odzwierciedlenie w światopoglądzie ludzi.

Dziś czarnobylska strefa dla tych, którzy tam pracują, prawdopodobnie nie jest już tylko miejscem pracy, ale częścią ich życia, które doświadczają, przeżywają. W swoim miejscu pracy przeżywamy większą część naszego aktywnego życia. Co więcej, czarnobylska strefa dla tych, którzy byli w niej od samego początku likwidacji skutków awarii, a może nawet pracowali tam przed wypadkiem, to miejsce, które się zmienia. Oni obserwują to miejsce i rozumieją, co się dzieje, jak się to miejsce zmieniało na przestrzeni lat. Ja bym nie porównywał kategorycznie tych miejsc pracy i wszystkich miejsc, które przynoszą korzyści finansowe, czy do których ty jedziesz wypełniać określoną funkcję. Mimo wszystko to trochę więcej. To pewna filozofia postrzegania świata.

Jacek Domaradzki: A jaka przyszłość stoi przed miastem, jeśli wiemy, że elektrownia jądrowa w Czarnobylu już nigdy nie wyprodukuje prądu? Sławutycz to miasto nowych idei – czytamy w nowym sloganie miasta. Co to konkretnie oznacza?

To pytanie, co będzie ze Sławutyczem, wisi w powietrzu Sławutycza. Można wywąchać to pytanie, co będzie ze Sławutyczem, już od 1995 r., kiedy zapadła decyzja, a my zrozumieliśmy, że za pewien czas, za kilka lat elektrownia przestanie produkować energię elektryczną, a produkcja prądu w elektrowni jądrowej to rzecz dość opłacalna. Decyzja była więc polityczna, zdecydowanie nie była ekonomiczna. Od zamknięcia elektrowni jądrowej w Czarnobylu do dziś minęło już ponad 20 lat.

Przez te 20 lat Sławutycz nie zatrzymał się. Nie zniknęliśmy z mapy Ukrainy, mapy świata, pozostajemy najmłodszym miastem na Ukrainie i bardzo często zajmujemy wysokie miejsca w rankingach potencjałów inwestycyjnych i ekonomicznych. Myślę, że wynika to z faktu, że miasto się transformuje, zmienia swój model ekonomiczny. Dziś to już nie tylko elektrownia. Ona wciąż jest kluczowym przedsiębiorstwem dla naszych mieszkańców, wciąż jest głównym przedsięwzięciem, ale jeśli spojrzymy na strukturę budżetu miasta, to w 2000 r., kiedy wstrzymano wytwarzanie energii elektrycznej, wpływy z elektrowni jądrowej stanowiły 98 proc., a dziś jest to około 40 proc. To duża część budżetu, ale też ponad dwukrotnie spadła zależność od Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej.

(…) miasto się transformuje, zmienia swój model ekonomiczny. Dziś to już nie tylko elektrownia. Ona wciąż jest kluczowym przedsiębiorstwem dla naszych mieszkańców, wciąż jest głównym przedsięwzięciem, ale jeśli spojrzymy na strukturę budżetu miasta, to w 2000 r., kiedy wstrzymano wytwarzanie energii elektrycznej, wpływy z elektrowni jądrowej stanowiły 98 proc., a dziś jest to około 40 proc.

Perspektywa w strefie czarnobylskiej jest dla nas ważna nie tylko przez pryzmat elektrowni, chociaż ona sama będzie wyprowadzana z eksploatacji jeszcze przez nie jedno dziesięciolecie. Jeśli dodamy do tego czwarty energoblok, czwarty zniszczony energoblok, który dziś zabezpiecza Nowa Bezpieczna Powłoka, to dla tych, którzy nie zajmują się tym tematem, może wydawać się, że przesunięto arkadę, zakryto czwarty blok, rozwiązano wszystkie problemy i elektrownia już nikomu nie zagraża. No cóż, przynajmniej przez 100 lat gwarantowane jest działanie arkady. Tak naprawdę to dopiero początek dużego projektu, jeszcze ambitniejszego niż sama budowa. To początek projektu demontażu energobloku i wydobywania mas paliwa. Nad tym trzeba pracować i to także praca na kilka dziesięcioleci do przodu. Tego nikt od nas lepiej nie zrobi. Mamy chyba największe doświadczenie pracy w takich warunkach – w warunkach strefy czarnobylskiej, wyprowadzenia z eksploatacji samej elektrowni jądrowej.

A dalszy rozwój strefy czarnobylskiej strefy może mieć kilka kierunków – od najbardziej atrakcyjnej emocjonalnie energetyki alternatywnej – paneli słonecznych, farm wiatrowych, aż po takie, które wywołują niejednoznaczne postrzeganie w społeczeństwie – przetwarzania odpadów promieniotwórczych i ich składowania. Dzisiejszy świat mierzy się z tymi problemami, a Ukraina jest częścią tego świata i też poszukuje dla siebie miejsca, w którym można by ulokować takie przedsiębiorstwa. Czy może być coś bardziej poprawnego niż umieszczenie ich w strefie czarnobylskiej, która już i tak istnieje? Szukać innego miejsca na ulokowanie takich przedsiębiorstw nie trzeba. Perspektywa w strefie czarnobylskiej jest dla nas dostatecznie szeroka – zwłaszcza jeśli chodzi o jej przemysłowe wykorzystanie.

Tam też jest część rezerwatu – uczestniczymy w tym temacie w mniejszym stopniu – jako część potencjału naukowego i jesteśmy gotowi uczestniczyć w rozmieszczaniu biur przyszłych wydziałów naukowych. Jeśli jednak chodzi o część przemysłową, to jesteśmy numerem jeden wśród tych, którzy są zainteresowani i zaangażowani.

Jeśli mówimy o rozwoju gospodarki w samym mieście, to postrzegamy go jako wielokierunkowy i nastawiony na przyciąganie nowych inwestycji oraz rozwój małych i średnich przedsiębiorstw. Dlaczego mały i średni biznes? Dziś trudno przyciągnąć do Sławutycza ze względów logistycznych, położenia na granicy z Białorusią, dużego inwestora, który stworzy kilkaset miejsc pracy przy budowie zakładu czy innego przedsięwzięcia. Mały i średni biznes może nie stworzy tak wiele miejsc pracy, ale stwarza warunki, aby gospodarka była mniej podatna na zagrożenia. Jeśli ktoś schodzi z rynku, to tracimy 20-30 miejsc pracy i na pewno ktoś na jego miejsce przyjdzie. Nie jest to tak bolesne dla samego społeczeństwa, dla składnika społecznego. Dlatego patrzymy wielokierunkowo.

Jeśli mówimy o rozwoju gospodarki w samym mieście, to postrzegamy go jako wielokierunkowy i nastawiony na przyciąganie nowych inwestycji oraz rozwój małych i średnich przedsiębiorstw.

A jeśli marzyć o tym, czym będzie Sławutycz po 35 latach, chociaż mamy 34 lata, a od tragedii czarnobylskiej minęło 35 lat, to ja widziałbym w nim miasto uniwersyteckie, miasto kampus. Zresztą u nas jest taki kampus. To bardzo wygodne miasto. Miasto z dobrą przestrzenią, z bardzo rozwiniętą infrastrukturą, dla młodego pokolenia, dla młodszego pokolenia, z dobrej jakości wodą pitną i niezłą ekologią, bo jest one położone wśród lasu. Byłoby wspaniale, gdyby Sławutycz stał się miastem uniwersyteckim, miastem nauki, miastem edukacji – taką strategię na następną dekadę będziemy rozwijać.

Byłoby wspaniale, gdyby Sławutycz stał się miastem uniwersyteckim, miastem nauki, miastem edukacji – taką strategię na następną dekadę będziemy rozwijać.

Rozwój gospodarczy to najważniejszy element dla każdego miasta. Wszystko kręci się wokół niego. To bowiem zabezpieczenie i ochrona zdrowia, i edukacja i wszystko inne. Rozwój gospodarczy jest ważny i priorytetowy. Przyszłość Sławutycza zależy od rozwoju gospodarczego i jego wielokierunkowego wymiaru. I to pytanie, które od 1995 r. można wywąchać i które zrozumiałem. Odpowiedź jest bardzo prosta. Nasza pozycja startowa jest znacznie lepsza niż w przypadku wielu innych gromad, wielu innych społeczności na Ukrainie. Sławutycz to miast wygodne, z doskonałą infrastrukturą, z dużym potencjałem intelektualnym mieszkających tu ludzi. Rozumiemy, że energetycy to pewna grupa, kohorta ludzi, którzy przeważnie mają wykształcenie wyższe i techniczne. Zamierzamy również wykorzystać ten potencjał i widzimy w tym dobrą przyszłość dla naszego miasta.

Jacek Domaradzki: Czego możemy życzyć panu i mieszkańcom Sławutycza?

Myślę, że obecnie wszyscy powinniśmy życzyć sobie, wszystkim światowym wspólnotom, pokonania Covidu, który znacząco zmienił nasze życie i prawdopodobnie już nigdy nie będzie tak samo i nigdy nie wrócimy do życia, które było, a które przekształca się w coś innego. Chciałbym, abyśmy sobie życzyli przeniesienia na nowy poziom życia, który będzie jeszcze bardziej wygodny i przyjemny. A dla Sławutycza bardzo ważne jest zachowanie tej pamięci i ta ciągłość pokoleń, gdy pamiętamy o przeszłości i wyciągamy wnioski, aby rozwijać przyszłość. Sławutyczowi życzmy przyszłości, by ta kwestia w zasadzie przed nami nie stała i byśmy zrozumieli, że miasto ma przyszłość, ona naprawdę istnieje i jest w rzeczywistości bardzo obiecująca i dobra.

Tomasz Róg: Tego państwu życzymy.

Jacek Domaradzki: Bardzo dziękujemy. Do zobaczenia. Do zobaczenia w Sławutyczu.

Przyjeżdżajcie i przyjedźcie do Sławutycza, gdy tylko sytuacja na to pozwoli.


Wywiad został wyemitowany w specjalnym odcinku programu CZARNOBYLive w niedzielę, 25 kwietnia 2021 r.