Licznik Geigera

„Czynnik ludzki” przyczyną pożaru w Strefie Wykluczenia

Fot. Polish Alpinist Team
Fot. Polish Alpinist Team

Pożar w Strefie Wykluczenia mógł powstać z powodu czynnika ludzkiego. Ktoś mógł przypadkiem rzucić niedopałek papierosa. Zdaniem Siergieja Gaszczaka z Czarnobylskiego Centrum ds. Bezpieczeństwa Jądrowego, Odpadów Promieniotwórczych i Radioekologii, nie ma powodu, aby mówić, że pożar wybuchł z przyczyn naturalnych.

– Myślałem, że pożary, które miały miejsce w 2015 i 2016 r. nauczą nas chronić las. Jednak znów drzewa płoną z powodu ludzi. To nie jest naturalny pożar. Nie było burzy z piorunami, które mogłyby uderzyć w drzewo. Winni są ludzie – mówił Gaszczak w rozmowie z serwisem internetowym krapka.club.

Jak zaznaczył, za pożar z 2015 r. według nieoficjalnych informacji odpowiadają leśnicy. – Pożar wybuchł dokładnie tam, gdzie prowadzony był wyrąb lasu. Jednak nie jestem pewien, czy było to podpalenie. Raczej było to niedbalstwo, rzucony niedopałek. Jeśli przyjedziesz i spojrzysz na tych ludzi, jeśli spojrzysz na to, co dzieje się w sklepie, to zrozumiesz, co to za ludzie rąbią las. Nie mają wiedzy, nie mają kultury. Część z nich to ludzie z marginesu społecznego. I takie są tego konsekwencje – powiedział Gaszczak.

Jak podkreślił, przez ostatnie dwa miesiące w Zonie panowała susza, a w miejscach, gdzie rosną sosny, ściółka jest bardzo sucha, więc ogień może z łatwością się rozprzestrzeniać. – Ogień nie jest tak straszny dla ludzi, jak dla ekosystemu Zony. Lasy są bowiem ważnym czynnikiem dla stabilności świata przyrody – stwierdził.

Ekspert zauważył, że pożar wybuchł w jednym z najbardziej skażonych miejsc w Zonie, tuż obok elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Nie ma jednak niebezpieczeństwa dla ludzi, a naukowcy nieustannie dokonują pomiarów skażenia radiologicznego.

– Przypomnę, że w 2016 r. płonął sam zrudziały las. To miejsce o niesamowicie wysokim poziomie promieniowania. Spłonęło wszystko. Jego już nie ma. Nie można tam wchodzić, bo tam promieniuje popiół. Ten popiół radioaktywny nie rozniósł się daleko. Osiada i nie powoduje krytycznego poziomu promieniowania dla Kijowa, Iwankowa, czy najbliższych wiosek – stwierdził Gaszczak w rozmowie z serwisem krapka.club.

Pożar w pobliżu rozdzielni energetycznej 330 kV wykryto we wtorek, 5 czerwca, przed południem. Łącznie płonęło 10 hektarów nieużytków i lasu. Z ogniem walczyło 150 osób, a do jego gaszenia używano m.in. dwóch samolotów gaśniczych i śmigłowca.

(źródło: krapka.club, dazv.gov.ua)