366 miłośników nielegalnych wypraw do Czarnobylskiej Strefy Wykluczenia wpadło w 2020 r. w ręce ukraińskiej policji – informuje Denis Wiszniewski, zoolog i radioekolog z Czarnobylskiego Radiacyjno-Ekologicznego Rezerwatu Biosfery.
Specjalista opracowywał dane na potrzeby „Kroniki przyrody” – głównego dokumentu naukowego podsumowującego działania rezerwatu, który skupia wyniki obserwacji procesów i zjawisk naturalnych.
Jak podał, baza danych złapanych stalkerów zawierała 133 sprawy za drugie półrocze minionego roku. „Pierwsza połowa roku była zupełnie niereprezentatywna – kwarantanna i pożary miały istotny wpływ zarówno na nielegalne wyprawy, jak i na pracę organów ścigania” – napisał Wiszniewski na swoim profilu na Facebooku.
Łącznie w ubiegłym roku złapano 366 stalkerów. Największa wykryta grupa liczyła 10 osób. Ok. 60 proc. stanowią przypadki złapania jednego lub dwóch stalkerów. Po 10 proc. przypada na grupy trzy-, cztero- i pięcioosobowe. Grupy sześcio-, siedmio- czy dziesięcioosobowe to pojedyncze przypadki.
Gdzie dochodzi do zatrzymań? Jak donosi Wiszniewski, jedna trzecia aresztowań ma miejsce w Prypeci. W większości łapane są tam większe grupy, składające się z pięciu i więcej osób.
Kolejna trzecia część to przypadki złapania stalkerów w tzw. wąskich gardłach, tj. w rejonie miasteczka Czarnobyl-2 i w strefach wokół punktów kontrolnych na granicy Zony.
Pozostałe przypadki to zatrzymania w różnorakich miejscach na terenie strefy wykluczenia. Co ciekawe, nigdy nie doszło do dwukrotnych zatrzymań w tym samym miejscu.
Szczyt stalkerskich wpadek przypada na wrzesień. Jak tłumaczył Wiszniewski, jest wtedy jeszcze ciepło i jasno. Minimum – to okres listopada i grudnia. Pozostałe miesiące mają podobne statystyki – od 10 do 16 proc. zatrzymań.