Licznik Geigera

60 tysięcy hektarów w ogniu

Fot. facebook.com/ihor.kryvosheyev
Fot. facebook.com/ihor.kryvosheyev

Co najmniej 60 tysięcy hektarów lasów i nieużytków w Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia zostało już dotkniętych kwietniowymi pożarami. Tę liczbę podał na swoim profilu na Facebooku Ihor Krywoszejew – deputowany Rady Najwyższej Ukrainy z ramienia partii Sługa Narodu, który w czwartek, 23 kwietnia wizytował Zonę.

Jak stwierdził, to największy pożar, który miał i wciąż ma miejsce w strefie wykluczenia. „W 1992 r. obszar dotknięty pożarami wyniósł 21 tysięcy hektarów. Od 1993 do 2019 r. łącznie spłonęło 21 tysięcy hektarów, w tym 16 tys. ha w 2015 r. W 2020 r. pożary dotknęły już ponad 60 tys. hektarów” – napisał Krywoszejew.

Podkreślił, że tegoroczna sytuacja jest również nadzwyczajna. To m.in. „najcieplejszy styczeń od 1881 r., bardzo sucha zima (opady w obwodzie kijowskim były blisko czterokrotnie mniejsze nie zazwyczaj). Teraz żyjemy na takiej planecie! Witamy!”.

Zdaniem deputowanego na obecny stan rzeczy ma również kiepska gospodarka leśna na terenie rezerwatu, a także „względna łatwość nielegalnego przekroczenia granicy strefy wykluczenia”. Dodał, że urzędnicy pracują już nad rozwiązaniem tych problemów.

Ukraiński polityk zaznaczył, że służba ds. sytuacji nadzwyczajnych na likwidację pożarów w Zonie wydaje dziennie 1,5 miliona hrywien. Ale czy to pozwala na kontrolowanie pożarów? Krywoszejew przywołał gigantyczne pożary w Australii i Kalifornii, gdzie „są najlepsze leśne straże pożarne i najnowocześniejszy sprzęt. Te zdarzenia, to nowy światowy klimat”. Dodał, że „praca strażaków podczas takiej sytuacji nadzwyczajnej polega na minimalizowaniu szkód i zapobieganiu śmierci ludzi. Nasi chłopcy robią to świetnie. Widziałem to na żywo”.

Zakończył swój wpis na Facebooku, że w sierpniu spodziewana jet kolejna, sezonowa fala pożarów. Wtedy będzie można ocenić przygotowania służb ds. sytuacji nadzwyczajnych, agencji zarządzającej Zoną, Gabinetu Ministrów i Rady Najwyższej Ukrainy.

Cały wpis można przeczytać tutaj.

„Ta katastrofa była do przewidzenia” – artykuł Siergieja Gaszczaka